poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział siedemnasty.

Taka mała uwaga, jeżeli nie pisze kto jest narratorem, to oznacza jedno, jest nim, albo Marta, jako, że jest główną bohaterką, albo jest nim po prostu narrator, trzecioosoby. Czyli osoba, która jest obserwatorem, tak w ramach ogarnięcia, gdyby ktoś nie zrozumiał mojego beznadziejnego ględzenia. Troszkę popsułam, ale gdy jest słodko na pewno nie jest ciekawie, a tak... Czy warto czytać? Chyba sami odpowiedź znacie najlepiej. Bo to wy czytacie i oceniacie.
Początek jest troszkę przesłodzony, ale chcę, abyście zauważyli coś ważnego, co chodzi jedynie o narracje Marty, ciekawe czy zrozumiecie, czy też nie... Piszcie w komentarzach, jestem ciekawa... : )


Tak jak było zaplanowane, tak jest, piątek, jedziemy, aż wierzyć mi się nie chce. Przekonałam Axla, abyśmy polecieli samolotem, a nie tłukli się autem, niby nie jest tak znów daleko, ale nigdy nie leciałam, a skoro chciał zrobić mi przyjemność? Naprawdę do tej pory nie mogę uwierzyć, że razem jedziemy, może to dla niektórych dziwne, ale po tych wszystkich latach, wreszcie jestem szczęśliwa, jak nigdy wcześniej.
Spakowałam kilka rzeczy do mojej torby na ramię, zawsze brałam ją jak byłam młodsza, gdy chodziłam na balet, nie sprawiał mi przyjemności, ale lepsze to niż nic, a to była akurat szkoła mojej ciotki, chodziłam aby chodzić, jednak nie o tym przecież.
Axl siedział, przyglądał się temu co robię i palił fajkę, nie mogłam się nie uśmiechnąć wgapiał się we mnie jak w obrazek.
- Kochanie. - podeszłam do niego, usiadłam na jego kolana i mocno się do niego przytuliłam. Musiał się nieźle wygimnastykować, by mnie tym petem w palcach nie podpalić, ale nieważne, jestem przytulaśna, przecież doskonale o tym wiedział.
- Co jest? Moja Marta chcę się tulić. - zamruczał wprost do mojego ucha, całując po chwili w policzek.
- Tak, stęskniłam się.
- Przecież dopiero się obudziliśmy, a spaliśmy całą dłłłuugą noc, tuląc się. - zaśmiał się, ma rację, ale ja naprawdę to kocham.
- Wiem, ale to lubię. Chyba mi nie zabronisz? - szepce mu do ucha, głaszcząc przy okazji jego policzek. Boże jaki on jest zajebisty.. No przecież on jest.. Nie no, słów mi brak.
- Nie. Ale musisz się spakować, niedługo jedziemy na lotnisko, wiesz, że jest w Indianapolis, dopiero.
- Wiem. - wzdycham ciężko, podnosząc się, od razu straciłam humor, mam takie wahania nastroju, bardzooo często, z radości przechodzę w rozpacz. Chore, ale prawdziwe, a teraz, chciałam się przytulić. Jednak chyba Will przechwycił moje myśli, bo pociągnął mnie z powrotem na swoje kolana.
- Ale nie smuć się, mała, możesz jeszcze się poprzytulać. Ja również mam z tego radochę..
- Tak?
- Tak. - zapewnił mnie, całując delikatnie moje czoło, przycisnął do niego swoje usta, słodkie to było. 
Gdy mnie przytula, czuję się bezpiecznie, ale nie tylko, wtedy czuje, że żyje, a zwykle czułam się po prostu martwa.
*****************

Podchodzę do Izziego, od tyłu, nie może mnie zauważyć, rozmawia z Axlem. Kładę palec na usta, aby wiedział, że ma być cicho, chcę aby się nie spodziewał. 
Pukam Czarnego palcem, ten odwraca się przodem do mnie. 
- Co? - bardzo miłe powitanie, jednak zaraz zaczyna się śmiać. - Martaa. Kopę lat. - przytula mnie, ja przytulam się do niego, bujamy się na boki, jak dzieciaki, co zrobić, za nim również się stęskniłam.
- Jef. Kopę lat. - śmieje się wprost do jego ucha. - Za Tobą też tęskniłam, jeszcze wcześniej się pożegnaliśmy, niż z Williamem. 
- Wiem, wiem, ja również tęskniłem, no kurwa, jesteś dalej tak samo piękna jak wtedy, a nawet kurwa piękniejsza, jak ty to robisz? - na jego pytanie reaguję śmiechem.
- Nie wiem, tak już chyba mam. - odpowiadam roześmiana, co zrobić, że właśnie tak jest, ale mówię to specjalnie, żeby miał radochę. 
- Długo się będziecie kurwa jeszcze tak ściskać, bo cycki jej zgnieciesz dziwko i przestanie mi się podobać. - rzuca Axl, nieźle się nakręcił, ciekawa jestem co siedzi w tej jego główce, bardzo ciekawe.. 
- A cooo? - patrzymy na niego oboje, to było specjalnie, widzę jak się cały gotuje w środku, ale udaje, że wszystko spoko, zawsze spoko.
- No kurwa, może tak byś przyszła i siadła obok swojego Axla zajebistego, a nie z Czarnym tylko się obściskujesz. - tak, jest zazdrosny, ale my z Izzym jedynie się śmiejemy, rozluźnia uścisk, bym mogła pójść już do tego zazdrośnika.
- Nie płacz tylko, co? - komentuje wszystko roześmiany Izzy, a ja klepie Axla po udzie śmiejąc się cicho.
- Wpierdolić to myślisz, że Ci nie mogę?
- Myślę, w porównaniu do Ciebie. - odgryzł się, oj źle robisz człowieku, źle robisz.
- No wpierdolę mu za chwilę. - Axl wstał, jednak szybko go ściągnęłam z powrotem na krzesło, aby nie wstał znów, siadłam mu na kolana.
- Cicho, złość piękności szkodzi, ile razy mam Ci powtarzać?
- Zawsze, ten człowiek wkurwia mnie jak nikt inny. - wkurwia się, ale ma tak słodką minkę, że aż samo mi się uśmiecha. - To takie śmieszne?
- Zazdrosny jesteś i spięty.. - kładę mu głowę na ramieniu, wiem, że trafiłam, wiem swoje, nawet gdy się będzie wykręcał, swoje wiem.
- Nie?! - a nie mówiłam?
- Cicho, przecież to.. na swój sposób słodkie. - chichoczę mu do ucha, przecież to słodkie, a on jeszcze się na przekór wypiera.
- Jak stąd ta pokraka pójdzie, to na pewno będzie ze mną lepiej, każ mu iść.
- Izzy.. - szepce, patrząc na niego.

- Nie nie robię! - broni się, wiadomo, nic szczególnego teraz nie robił.
- Niech sobie stoi, ok, Williamciu? - zaśmiałam się słodko. A on kiwnął głową, już nie chciał wychodzić na takiego histeryka.
- No to następnym razem będziemy się przytulać tylko we dwoje, żeby się rudy przypadkiem nie zesrał! - oj Izzy, przecież miałeś siedzieć cicho...
- Ale ci wpierdolę. - Axl już był naprawdę na skraju wytrzymałości, wiedział o tym, on tak specjalnie, lubił się chyba droczyć. Mimo, że Axl już raz mało nie wyszedł z siebie.
- Ale tak z miłością, co nie słońce? - odgryzał się cały czas, ledwo hamując swoją salwe śmiechu, którą szykował na tę specjalną okazję. 
- Z miłością mam ci obić ryj, ta? 
- No, tak słoneczko! - teraz to i ja musiałam się hamować, bo bym wybuchnęła śmiechem.
- A Ciebie przepraszam co śmieszy? Tak Cię bawi, że się ze mnie nabija? - podniósł na mnie głos, wystraszyłam się, odsunęłam od niego i spojrzałam z dalszej już odległości.
- Nie. - od razu opowiedziałam, kurde, jakbym się przed matką tłumaczyła, co najmniej..
- Widzę przecież. - zmierzył mnie wzrokiem w taki sposób, że tylko uciekać.
- Przecież kurwa nic Ci nie robi, weź się odjeb, nie? Zawsze będziesz się na nią wydzierał gdy zrobi coś nie tak? - spojrzał w stronę Rosa, lecz ten, cały czas, patrzył na mnie, przestraszyłam się. - Marta, radzę Ci, zostań w Lafayette. 

- Może jeszcze zaczniesz ją posuwać, bo przecież ja się wydzieram, nie? Izzy mówię Ci jasno i wyraźnie, nie grab sobie, zostaw ją i mnie w spokoju, bo z tobą same problemy, wkurwiasz i jeszcze do niej zarywasz.
- Axl, on mnie tylko przytulał. - bałam się odzywać, jednak się przemogłam, jakoś.
- Milcz. - krzyknął, znów, o co mu tak naprawdę chodzi?

- Nie wydzieraj na nią tego krzywego ryja, nie widzisz, że się boi? - to aż tak widać?
- Nie boi, leje ją, że ma się bać?
- Jeszcze. - akcentuje słowo. - Jeszcze nie, jeszcze nie. - powtarza to chyba po to, by zrozumiał, że od tego właśnie się zaczyna.
- Nie wpierdalaj się Izzy, widzisz, żebym chociaż rękę podniósł, jak na razie, to lać chcę Ciebie! 

- A później ją, Marta nie bój się.. - Jef próbuje do mnie podejść jednak Axl go odciąga za nadgarstek.
- Już kurwa wystarczająco ją wymacałeś. Marta chodź tu... - o nie... na pewno nie pójdę.

- Nie! Jak chcecie to kłóćcie się sami, ja stąd idę. 
Odwróciłam się na pięcie i ledwo obejrzałam, a byłam przed lotniskiem, tak, wszystko działo się na lotnisku, czekamy na samolot, fakt, że jeszcze trzy godziny, a Axl mnie pospieszał, wszystkich pospieszał, ale.. 
Siadłam na krawężniku, odpaliłam fajkę, którą dostałam od niego, ja nie będę kupować, skoro on może mi dać. Przynajmniej to nie jest darcie na mnie ryja. Wiedziałam, że jest nerwowy, ale nie sądziłam, że będzie darł tego ryja również na mnie, no przecież to nienormalne. 
Szczerze, po tym wybryku zaczynam się zastanawiać, czy Will nie zmienił się tak diametralnie, że... że już nie będziemy umieli się pokochać, kocham go wciąż, albo... albo kocham tamtego Williama, którym był przed erą, Axla Rosa, nie chcę go tracić, skoro znów odzyskałam. 
Mam rozdwojenie jaźni, miałam od zawsze, tylko teraz znów mam atak niepewności. 
Izzy miał poniekąd rację, sama nie wiem czy to dobry pomysł, przecież jak będzie się tak wściekał o byle co, gdy będzie zazdrosny o uśmiech w stronę Izziego, czy kogokolwiek... Co wtedy? Odpowie mi ktoś? Nie mam pojęcia co wtedy, będzie źle, będzie bardzo źle, będę musiała uciekać, albo zgadzać się na takie traktowanie, którego na pewno długo nie zdzierżę. - Jedna strona mówiła tak, była raczej sceptycznie nastawiona do tego wyjazdu. Niby rozum.
Ale przecież po Ciebie przyjechał, przyjechał i pogodziliście się, pogodziliście.. więc... więc coś to musiało znaczyć, tak?! Czy nie? Przecież Cię kocha, wiesz o jego chorobie, wiesz jak się może zachowywać, on potrafi być nieznośny, ale da się z nim wytrzymać. Trzeba go zrozumieć, trzeba mu pomóc, kto inny mu pomoże jeżeli nie ty? Powiedz kto taki? Muszę mu pomóc, może uda się, kocham go, nie po to przyjechał by wrócić beze mnie, czasem każdy miewa złe dni, nie? - To była ta druga strona, niby serce, cóż, tylko co wybrać.
- Pierdole to! - wstaję z krawężnika, kopię jakiś kamień. - Co mam zrobić?! Kurwa!



Slash: 

Don czesze włosy, kurwa... nigdy nie podniecała mnie laska czesząca włosy, może teraz mnie podnieca bo siedzi w samej bieliźnie? Hmm... Jeszcze jej nie przeleciałem, może teraz jest na to czas? Jak ja nienawidzę tych moich prymitywnych, siegających chodnika myśli, czy ambicji. Największą jest przelecenie laski, z którą sypiam, a nie posuwam, ja pierdole, Slash ty skurwysynie. 
Wstaję i zachodzę ją od tyłu, widzi mnie w lustrze, powoli odkłada szczotkę na swoją toaletkę, jednak się nie rusza, zaczynam całować jej szyję, kawałek po kawałeczku, sunę ustami w dół, dziewczyna powoli podnosi się z krzesła. Obejmuje ją od tyłu w talii, głębiej oddycha, no mała, przecież to kurwa dopiero początek. Popycham ją w stronę ściany, po chwili, kilku krokach, unieruchamiam ją, przygwożdżając do ściany. Szyje zmieniłem na twarz, całowałem delikatnie jej policzki, później natrafiłem na usta, zaczęliśmy się całować, najpierw dość subtelnie i delikatnie, później już namiętnie, namiętność zmieniała się w cholernie żarliwy pocałunek, język mnie kurwa boli... kurwa... co to za dziewczyna, staje mi od samego jej języka... A co by było gdyby...
- Telefon... - odrywa się i szepce delikatnym głosikiem. Jednak ja wcale nie chcę go odbierać, sunę rękami po obu jej bokach, zaznaczając talie. Znów całując jej szyję, bo głowę odkręcała. Przecież się siłować nie będę. - Slash... Telefon.
- Jebać go... - nie może odpuścić?! O co jej chodzi. Przed chwilką tak zajebiście się całowaliśmy.
- Ale to może Axl... - co mnie obchodzi Axl? No?
- Jebać go?! - mówię dosadniej, wkładając kolano między jej nogi, ocierałem nim tamte miejsce, dziewczyna znów zaczynała szybciej oddychać, słyszę. 

- Slash... dzwoni znowu.
- Kurwa! 
Wcale nie chciałem się od niej odsuwać, przecież kilka sekund, a już byłaby naga, bym ją przeleciał, kuźwa, przecież mi stoi, jaka ta laska jest wkurwiająca, dopiero teraz to zauważam! Rose, mam nadzieję, że skurwielu się dobrze tłumaczył będziesz.
- Czego chcesz? - wydarłem się do słuchawki. - Lale mało i bym wyjebał - to, dopowiedziałem szeptem, ale cedziłem ze złości każde słowo.
- Komu byś mało nie wyjebał? - To był Steven, no zabiję go. Jak psa!
- Nieważne, co chcesz? - mówię już spokojniej, powoli ze mnie wszystko uchodzi, dokończę zaraz. Oby! 

- Czekamy na Ciebie?! 
- Co? Kiedy jest samolot?
- Za godzinę... 
- O kurwa, siema. - rzuciłem dosłownie tą słuchawką, przecież na lotnisko jest pół godziny jazdy, w dodatku jeszcze odprawa. Gdyby to Rose dzwonił, pewnie bym się spóźnił, by go wkurwić, ale skoro to samolot był za godzinę, wiedziałem, że trzeba się pospieszyć, on nie poczeka... Odwróciłem się z zamiarem przekazania tej okropnej wiadomości Donnie, jednak ta zniknęła, dopiero po chwili zauważyłem, że w łazience pali się światło. 
- Słoneczko... Sory! - tak, pewnie się obraziła, chociaż chuj wie o czym te kobiety myślą, z resztą, jebie mnie to! 
- Nic się nie stało, mam i tak okres. - mówi, wychodząc z łazienki, już ubrana, szybko jak na laskę, albo tyle rozmawiałem z kurwa Adlerem.
- Było mówić, bym się na ciebie nie napalał.
- A napaliłeś? - świdruje mnie wzrokiem z prześmieszną miną, rozwala mnie, takie zmieszanie i hamowane rozbawienie w jednym.
- Zawsze i wszędzie, się wkurwiłem, że nie wyszło, ale skoro okres to kurwa nie ma zmiłuj. Musimy iść i tak.
- Slash, muszę Ci coś powiedzieć. - co. Kurwa. Ma. To. Znaczyć? Ja. Się. Kurwa. Pytam.
- Słucham cię. - siadam obok niej na łóżku, patrzę, czy raczej próbuję patrzeć na nią, w jej twarz, skoro zawiesiła głowę, to jak mam to robić? - No ale spójrz na mnie mała, co jest?
- Nie jadę. - wyburczała, że ledwo zrozumiałem, ale nie uwierzyłem, jaasne kurwa!
- Co!? - rozbawiło mnie to, nic więcej, a jedynie rozbawiło, to taki kurwa żart, nie?!
- Nie jadę z Tobą, przepraszam. - miała smutny głos, naprawdę się zasmuciła, tylko ciekawe co było powodem jej smutnych oczek.
- Ale... Kurwa dlaczego? Będzie zajebiście, mała. - nie wierzę, musi pojechać, przecież musi, jakbym jej nie chciał to bym nie prosił o to.
- Myślałam troszkę i jednak nie mogę pojechać. - wzrusza ramionami, chyba coś zjebałem...
- Przeze mnie? Coś źle zrobiłem? 
- Nie-nie... Po prostu nie mam ochoty, ostatnio ze mną kiepsko, Marta się z nim pogodziła, ale ja... Ja tam nie pasuję, przepraszam.
- Jakie nie pasujesz, skoro Ci to proponuję...
- Ale nie powinnam, nie mogę.
- Co kurwa, przecież Ci pozwoliłem! Pytałem o to, ja pierdole, dlaczego tak robisz, nie dość, że kurwa masz taką szansę, to ją zaprzepaszczasz, tysiąc lasek mogę znaleźć na Twoje miejsce, ba! Milion! A ty nie chcesz? - wkurwiłem się trochę, nawet może powiedziałem za dużo, bo zeszkliły jej się oczy, ale moja duma nie pozwala mi przepraszać. 
- To... To znajdź sobie milion innych na moje miejsce, wybierz jedną, albo dwie... I zabierz je... Nikt Ci nie kazał wpierdalać się w moje życie, ani nawet mnie poznawać. Wyjdź! - ja pierdole, popłakała się, jestem pojebany. Jednak nie, nie będę ciotą i nie będę kurwa przepraszał, no bez przesady! 
- I znajdę! - i jednak dalej jej dojebałem, cóż, jestem jednak egoistą.
- Znajdź.. Wydź.. - kurwa jak zjebałem, jak zjebałem, wstaję i wychodzę trzaskając drzwiami, na odchodnę krzyczę jeszcze; 
- I znajdę, dziekuję kurwa dobranoc!
Zostawiłem ją tam, była nie dość, że smutna to i nie dowierzała, że w takim stanie ją zostawiłem, po prostu wyszedłem... I że taki jestem, sory lala, czas się przyzwyczaić, że życie nie jest kurwa różami usłane, trzeba myśleć czasem, nie?!
Kurwa dobra, sam wiem, że to moja wina, sam źle postąpiłem. Przeżyje, znajdę inną.
Nie wiem jak wszyscy, ale ja mam rozdwojenie jaźni. Niech mnie kurwa zamkną w psychiatryku! 

50 komentarzy:

  1. Napewno nadrobię, jak tylko będę miała komputer. Teraz siedzę u przyjaciółki, to mam tylko możliwość odpisywania na komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mogłaś nie wiedzieć, że czytam Twoje opowiadanie, bo wcale się nie odzywałam i nie komentowałam. Kiedyś trafiłam na Twojego bloga, jak prowadziłaś go jeszcze na onecie no i nawet jakbym chciała, to tam nie miałam jak skomentować :(

    OdpowiedzUsuń
  3. No napewno dam, jak już się ogarnę. Bo coś czuje, że jak będę miała już komputer, to też dużo czasu minie zanim wszystko ogarnę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, kurwa, co to miała być za scena ze Slashie'm i Donną? Kurwa, ryczeć mi się chce, skarbie. Ryczeć mi się chce, jak on ją potraktował?! Ale tak swoją drogą, to ona też nieźle go wjebała. Beznadziejna sytuacja, wyplącz ich z niej jakoś, błaaagaaam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Life is brutal, baby! <33333333333333333333333333333333

      Usuń
    2. Musi być zaskakująco, bo inaczej jest nudno, no weeeeź. <3

      Usuń
  5. Wkur~wiony Slash = kochany Slash

    A tak na poważnie: nawet nie próbuj zaprzestać pisania, bo normalnie znajdę i uduszę! Nie żartuję!

    OdpowiedzUsuń
  6. SLASH JEST ZŁY! ;< A tak się zapowiadało na jakiś seks... a tu nici, z tego! Donna: mam okres... ;D hahahahaha XDDD
    Axl i jego choroba. Typowe. No cóż, zastanawia mnie co zrobi Marta. Trudna decyzja -.-
    A cały rozdział... Przezajebisty! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no. "I tak miałam okres!" :D A no bo i ja miałam, skojarzyłam no, co?! : c
      Marta ostatnio ciągle musi podejmować trudne decyzje, biedulka.. -.-
      A cały rozdział... Chujowy <3

      Usuń
    2. moje sprawy prywatne, jak również intymne też pokrywają się z Michie ;D PJONA! <3
      Marta to jest na prawdę biedna. Seryjnie. Strasznie mi jej szkoda ;<
      A cały rozdział... zajebisty <3

      Ps. Hahahahahahahahaha, jako jedyna wiem o co chodzi XD

      Usuń
    3. Widzisz, bo to w końcu nasze postacie, czyż nie?! :D
      A mi... Nie, jakoś nie, jeszcze wiele wycierpi, z mej ręki. <3
      Dobra, milcz <33333333333333

      Ps. Jak na razie tak XD

      Usuń
  7. Przeczytałam parę pierwszych rozdziałów, i mam zamiar szybko narobić resztę. Bardzo mi się podoba!


    http://kota-paczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. OJOJOJOJ, namieszane, biedna donna :c prosze powiedź że sie ułoży. to na początku, bożę jak słodko *u* padam, potem aż sie prawie popłakałam :c musze byc dzielna, czekam na nastepny ^^

    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, no, dlaczego Slash z Donną się pokłócili?! :c No i tekst Donny świetny :D I wiesz co, w tym rozdziale to Slash bardziej zachowywał się jakby miał okres - najpierw chciał seksu z Donną, a chwilę potem zaczął się z nią kłócić, a na końcu już nie chciał tego seksu - wiesz, te częste zmiany nastroju etc. xD

    No i Izzy się pojawił <3 [a propos, ta piosenka jest zajebista tak, jak głos Izziego *.*]

    Czekam na osiemnasty C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj sama mam okres, to dlatego! XD Ale przecież Slashie musi pogwiazdożyć, pokazać jaki jest on zajebisty.. rozumiesz!

      Mówiłam <3

      Usuń
    2. Rozumiem, rozumiem - gitarzysta Guns N' Roses, wschodząca gwiazda xD
      Tylko Donna trochę na tym ucierpiała, no ale trudno. Ale gdy Slashowi okres się skończy to muszą się pogodzić, słyszysz? C:

      Usuń
    3. Jak się skończy to może i się pogodzą, przecież nie zawsze może być kolorowo, nie? :D

      Usuń
    4. No, oczywiście, ale co za dużo to nie zdrowo, więc niech się nie kłócą przez 20 rozdziałów :3 No, ale w sumie kłótnie czasami są śmieszne... ^.^

      Usuń
    5. Szczególnie kłótnie, gdy główny bohater ma takie mniemanie o samym sobie... :D

      Usuń
    6. No, to byłoby zajebiste - czytelnik myśli sobie "jaki chuj, co on zrobił", a Slash "kurwa, ale ja jestem zajebisty" xD

      Usuń
    7. No, my, że jak go spotkamy, to nogi z dupy powyrywamy, a on "No przecież, że to nie jest moja wina, ja jestem zajebisty"! :D:D

      Usuń
  10. No pięknie, szczerze mówiąc, myślałam, że szybciej będzie coś ze Slasha i Don niż Marty i Axla. Ten rudzielec działa mi na nerwy, robi z igły widły... Będąc na miejscu Marty po pierwsze nie pogodziłabym się z nim. Wydaje mi się, że za dużo złego już w jej życiu zrobił...
    Pozdrawiam, czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta jest dobrą duszyczką i wybacza, ale fakt, Axl mocno przesadza, jednak co poradzić? Taka jego natura. :) a bynajmniej tak chcę go kreować.

      Usuń
  11. Wyczuwam tutaj konflikt Axl-Marta : O
    Donna jest świetna, z tym okresem, huehue : 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cicho, każdy się czepia, ja miałam to tak mnie się powiedziało! : c
      Ale tak, konflikt jest, i będzie!

      Usuń
  12. no a już myślałam ,że będzie taki hajny, miłoooosny rozdział. odrobina romantyzmu zawsze spoko, czyż nie? ;D
    ejejejejej! dlaczego Slash jest taki niedobry?! on tak nie może, no! huehuehue, wymówka Donny - zajebista xd
    no ale w następnym rozdziale się wezmą i się pogodzą. mam racje? pewnie ,że tak :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbym o czymś nie wiedziała? Przecież ja wiem co piszę! A nie planuję ich godzić... jeszcze <3

      Usuń
  13. Yaaaaaaaaaaaay. Axl mnie... śmieszy. Po prostu jest zabawną postacią. ; d
    Donna... Przypomina mi. ; x Kurde, Ty wiesz wszystko lepiej niż ja. Tobie bardziej wychodzi. : c Lubię to. I ta scena... To jest znajome. Podglądasz mnie ? XD
    I tak w ogóle - nie pisałam, bo jestem krótko teraz. Nie opłacało mi się pisać do nikogo, skoro byłam tylko raz przez 15minut. Byłabyś zła, że tak szybko zeszłam. : c
    Eddy, Eddy ! Kocham Cię. : D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale skoro Donna to Ty, to Donna - Ty, musi być do Ciebie podobna, przecież, że to oczywiste, kocie, czyż nie? : D
      Axl mnie też śmieszy... Bo się o byle co denerwuje, zazdrosny jak nie wiem... Kurcze, dziwny jest. -.- XD
      I nie, nie podglądam, ale miło, że Ci się podoba. <3

      Ja Ciebie też kocham, Lii, Lii, Lii... <333333333333333333

      Usuń
    2. Kurde, ale ogarnij, że miałam taką sytuację, nie ? Perfidnie, ale nie w łazience. XD No i nie dzwonili, że spóźnimy się na lotnisko, tylko na mecz. ; x Na pewno mnie nie podglądasz ? ; >
      Ej, spisałam dziś na lekcjach trochę mojego ostatniego. Myślę, że Ci się spodoba, ale to się jeszcze zobaczy. : 3 Dam Ci go do przeczytania wcześniej. ; x
      No i idę już... Miłego, Kochana. ; ) ; *

      Usuń
    3. Nie podglądam! Przysięgam! : c XD
      Tak, koniecznie wcześniej, bo mi jak zawsze musisz narobić smaka, zawsze mi tak robisz! ps : przeczytałam "spałam dziś na lekcjach..." i później taki ogar, że jak mogłaś spać na lekcjach dziś trochę mojego ostatniego.. i taki nieogar!
      Kocham Cię! :D:D

      Usuń
  14. Ugh -.- ja też liczyłam na jakiś zajebisty opis seksu, a tu jebs - okres. Szkoda, szkoda! Ale nie jest banalnie kurcze, zawsze jak jest konflikt, to więcej się dzieje. Co prawda szkoda Donny mimo wszystko, ale wszyscy wiedzą, że akcja się rozwija i nie może być miło przez pięć rozdziałów, bo nikt chyba rzygać tęczą nie chce :o podoba mi się jak każdy, właśnie przez to, że są konflikty, rozterki bohaterów. Lubię po prostu opisy tego co dana osoba czuje. Jak cholera podoba mi się gdy piszesz to z perspektywy Hudsona, ale wiesz, że ja go ogólnie uwielbiam w Twoim wydaniu. Pod każdą postacią :D no cóż, strasznie niecierpliwie się po raz kolejny, bo już chciałabym znać ciąg dalszy, ale chyba przyjdzie na to pora. Życzę tylko, abyś nadal miała taką wenę, zero kryzysów i nadal tyle dobrych pomysłów. Jesteś świetna, uwielbiam Cię, naprawdę.. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowy rozdział na: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/ you welcome ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiem. naprawdę przepraszam :( jest mi przykro, że nie czytam twojego bloga, ale to nie znaczy, że nie możesz mnie informować na bieżąco. Tak się składa, że generalnie niczego ostatnio nie czytam, a mam trochę zaległości. Nie zależy to jednak ode mnie. Mam trochę nauki na głowie teraz i to zajmuje większość mojego czasu. To wszystko związane z końcem roku szkolnego. Jeszcze raz przepraszam ; *

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też mam chwile zwątpienia, że ktokolwiek się tym interesuje. Ale to kwestia tego, że wśród nas jest sporo 3-gimnazjalistek i szkoła jest teraz bardzo ważna.
    Na pewno zajrzę :). W przyszłym tygodniu będzie już po wszystkim, więc postaram się, a dla pewności dodałam link :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Och... proszę cię :P nie ma w tym nic nadzwyczajnego. :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Haha, ja nie jestem skromna :P po prostu stwierdzam fakty. Dopiero po jakimś czasie, czytając niektóre fragmenty, myślę, że można by to jednak inaczej napisać. A ogólnie... no zwykłe jest :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Ahahaha! Pierdzielisz, ale to pozytywne :D ja jeszcze nie mogę ocenić, ale jak tylko wezmę się za czytanie to na pewno to zrobię. Nie bój się, nie jestem jakaś bardzo zła :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam chyba hm, dwa rozdziały? Naprawdę nie pamiętam. Pogubiłam się już w tym. U jednych czytam, u innych nie, jeszcze ta zmiana portalu. Grrr. Muszę się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten wstęp, jak dla mnie, to taki trochę dla idiotów, w sensie z tym narratorem. No, ale ok, nie każdy jest tak inteligentny jak ja czy Duff.
    Dzięki, że mimo późnej godziny, moje opowiadanie wywołało w Tobie coś takiego, że aż zostałaś rozpierdolona :D
    Rozdział zajebisty. Nie wiem czemu, ale jakoś ciężko mi u Ciebie komentować. Bo chciałabym walnąć taką mega-obszerną, cudowną wypowiedź, ale nie mogę z siebie wykrzesać nic. Tak jest kurwa zajebiście!

    OdpowiedzUsuń
  23. Hehe, widzę, że z tą samooceną nie jestem sama kurwa.
    Wiesz, ja się kiedyś na angielskim opisałam jako 'less important than potato', więc docenianie siebie zawsze spoko :D

    OdpowiedzUsuń
  24. podoba mi się ;*
    w przeglądarce ustawiłam sobie twojego bloga w szybkim wybieraniu :D
    czekam na następne części :>:>
    - olka

    OdpowiedzUsuń
  25. szkoda, że tak się potoczyło z Donną i Slashem, ciekawa jestem co takiego sprawiło, że nie pojechała i co zrobi w tej sytuacji Marta..

    p

    OdpowiedzUsuń
  26. Ohoho.. przed Martą trudna decyzja.. W sumie myślałam, że będize już tak pięknie i w ogóle a tu taki psikus ;)A co do Slasha.. to się już kompletnie nastawiałam na co innego! Ale co zrobić?! Mam jednak nadzieję, że w następnych rozedziałach jeszcze ich losy jakoś połączysz... A cały rozdział ogólnie dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  27. haha Slash na koniec najlepszy : D

    OdpowiedzUsuń
  28. Odzywam się znowu, żeby udowodnić, że ciągle nadrabiam xD
    Tak już pięknie Mata z Axlem się pogodzili, a tu BAM! on znowu zaczął świrować. Nie, wierzę, że on tego nie spapra, ogarnie się! Slasha i Don też w sumie mi szkoda...
    Dobra, wracam do czytania xD

    OdpowiedzUsuń